piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 17

- Oj Draco i po co ci to było? Lucjuszu jakieś ostatnie słowa do twojego syna.
- Panie oszczędź go. On nam pomoże. Nakłoni również pannę Granger!
- Nie! Oni nie są już mi do niczego potrzebni. Przyprowadźcie ją!
- Miona nie daj im się! Kocham cię i zawsze będę.
- Ja ciebie też Draco.
- Oj jakie to słodkie. Avada Kedavra!
- Nieeeeee!
-Granger! Przyszedł już czas na ciebie! Zaraz dołączysz do Malfoya! Żegnaj na zawsze! Avada Kedavra!


Znowu ten koszmar. Zerwałam się szybko. Na szczęście Draco się nie obudził. Postanowiłam się przejść
 i trochę ochłonąć. Wzięłam bluzę i wyszłam z namiotu. Mam nadzieję, że te sny nie są prorocze. Niech to wszystko się już skończy. Nagle usłyszałam szmer. Odwróciłam się w stronę wydobywającego się dźwięku
i zobaczyłam wynurzającą się z lasu postać. Przestraszyłam się. I to bardzo. Postać zaczęła się do mnie zbliżać. Chciałam uciekać, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
- Nie bój się Hermiono.
- Pani Narcyza?
- Cieszę się, że mnie poznałaś.
- Skąd pani wiedziała, że my tu jesteśmy?
- Znam mojego syna nie od dziś i wiem gdzie czuje się bezpiecznie.
- No tak.
- Już za niedługo bitwa. Czarny Pan już się przymierza. Nie musisz się już martwić. Niedługo będzie po wszystkim. Posłuchaj. Jeśli coś mi się stanie, proszę cię zaopiekuj się moim synem.
- Ale... pani nie może tak mówić! Wszystko będzie dobrze!
- Proszę obiecaj mi to.
- Dobrze.
- I jeszcze jedno- wyciągnęła coś z kieszeni i podałam mi- Weź to.
- Ale ja nie mogę tego przyjąć- okazało się, że była to bransoletka.
- Proszę weź. Dostałam ją od mojej mamy. Teraz ja daję ją tobie.
- Dziękuję bardzo- wzięłam ją od niej.
- Muszę już iść. Zanim zorientują się, że mnie nie ma. Dbaj o Draco. Powiedz mu, że bardzo go z Lucjuszem kochamy.
- Dobrze- odpowiedziałam, ale ona już zniknęła. Wróciłam z powrotem do namiotu. Położyłam się
i próbowałam zasnąć. Bez skutku. Cały czas myślałam o mamie Draco. Żeby tylko im nic nie było. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

- Miona..- obudziło mnie wołanie.
- Co się stało?
- Kotku, może wypadało by już wstać.
- A może nie- podniosłam się i zobaczyłam siedzącego obok Malfoy'a.
- Dochodzi 11. Chyba nie zamierzasz spędzić tu całego dnia.
- Jestem niewyspana.
- A co znowu ci się koszmar śnił.
- Tak. A potem wstałam i poszłam się przejść i... rozmawiałam z twoją mamą.
-  Co?! Chyba ci się coś przyśniło?! Moja mama tutaj?!
- Tak! A niby skąd miałabym mieć to- wyciągnęłam rękę i pokazałam mu bransoletkę.
- Ale jak?... Skąd...
- Teraz to mi wierzyć. Zdziwiłam się, że mi ją dała, ale jest piękna- wykonana była z białego złota ..
- Dlaczego mnie nie obudziłaś?!
- Ja... To się stało tak szybko. A potem tak szybko zniknęła. Kazała ci przekazać, że bardzo cię kocha razem z twoim ojcem.
- ... Mówiła coś jeszcze?
- Że mam się tobą opiekować.
- To mam nadzieję, że spełnisz.
- Oczywiście-przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam.
- Chodź na śniadanie, bo pewnie jesteś głodna.
- Oj jestem- wyszliśmy z namiotu.
- No nareszcie Miona.
- Dajcie się człowiekowi wyspać.
- No dobra, dobra. Siadaj i jedz.
- Blaise możemy pogadać- zapytał Draco?- Diabeł tylko skinął głową i razem odeszli w stronę lasu.
- A co to za tajemnice?
- Nie wiem. Może chodzi o to, że była tu mama Draco.
- Co?! Ale skąd ty to wiesz?
- Bo z nią rozmawiałam. Dała mi nawet to- pokazałam jej bransoletkę.
- Śliczna.
- Powiedziała, że dostała to od swojej mamy i teraz daje ją mnie.
- Ty.. Wiesz co to oznacza?
- Niby co?
- Że ona daje ci pozwolenie do wejścia w jej rodzinę.
- Co ty za bzdury opowiadasz?
- Nie bzdury tylko prawda.
- Oj nie przesadzaj.
- Wiesz dobrze, że tak jest.
- Pójdę się przejść- dokończyłam moje śniadanie i poszłam do lasu. " A co jeśli Ginny ma rację? Nie, bo niby dlaczego miałaby mi to teraz dawać? Takie rzeczy daję się po ślubie, albo trochę przed. A jeśli coś się jej stanie? Nie to nie możliwe. Nic jej nie będzie. Wszystko będzie. Boże czemu to wszystko musi być takie skomplikowane. Czemu nie mogę być teraz w Hogwarcie i siedzieć nad jakimś zadaniem z transmutacji?" Usiadłam na trawie i przywołam do siebie jakąś książkę. Zaczęłam czytać.

- Tu jesteś! Szukam cię i szukam.
- I znalazłeś- usiadł koło mnie.
- Martwiłem się o ciebie.
- Nie potrzebnie. O czy rozmawiałeś z Blaisem?
- Opowiadałem mu o mamie. Dlaczego ze mną nie porozmawiała?
- Spałeś wtedy. Ja w sumie to sama nie wiem.
- Dobra nie ważne. Wracamy?
- Posiedźmy tu jeszcze trochę.
- Oj no dobrze. Co tam czytasz?
- Jakąś książkę. Nawet ciekawa.
- Ty i te twoje książki.
- No co każdy ma jakieś hobby. Ja bardzo lubię czytać książki.
- Wiem o tym.
- A teraz proszę cię siedź cicho, bo chciałabym jeszcze poczytać.
- Ja mam siedzieć cicho? Niedoczekanie twoje.
- No proszę cię.
- Już dobrze- wróciłam do czytania.
- Wiesz tak sobie pomyślałem, że...- spiorunowałam go wzrokiem- Dobra, dobra. Już się nie odzywam.
- Dobra dokończ.
- Nie, nie. To może zaczekać.
- Jak chcesz. Ale to moje czytanie już chyba sensu nie ma. Chodź wracamy.
- Nareszcie.
- Nie narzekaj. Nie siedzieliśmy tu długo.
- Chyba ja nie siedziałem tu długo.
- Oj nie czepiaj się szczegółów. Rusz się!- wstałam i ruszyłam w stronę naszej polany.
- Zaczekaj na mnie!- dogonił mnie i chwycił mnie za rękę.
- To powiedz co chciałeś mi powiedzieć.
- Mówiłem, że to może zaczekać.
- Ale...- przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował- Już dobrze. Będę siedzieć cicho.
- Nie o to chodzi, ale dobrze- dotarliśmy na polanę. Jakie było nasze zdziwienie kiedy zobaczyliśmy...
- PANSY!- krzyknęliśmy oboje.
- Miona, Draco, jak dobrze was widzieć!- rzuciła najpierw mi się na szyje, a potem Smokowi.
- Co ty tu robisz?
- Odwiedzam was.
- A co z...
- Smoczku nie zadawaj tyle pytań. Usiądź to pogadamy- usiedliśmy koło Ginny i Blaisa.
- Opowiadaj!
- Na razie wszystko jest pod kontrolą. Hogwart jest doskonale przygotowany. Czarny Pan już się szykuję.
- To jak udało ci się tu dostać?
- Mam swoje sposoby. Nie mogę jednak zostać na długo. Opowiadajcie co u was. Szczerze mówiąc współczuję wam. Spać pod namiotami. Łee.
- Jakoś dajemy radę.
- Aż dziwne, że to nasz kochany Drakuś wymyślił.
- Pansy! Miałaś mnie tak nie nazywać!
- Oj już dobrze. Wiecie, że Ron wrócił do Lavender?
- Co?!
- No. Ale ja tam nie wiem, czy to dobry pomysł. W sumie oboje są siebie warci.
- A co z Goylem?
- Krążą plotki, że spotyka się z nim dalej. Pytałam się go, ale on zaprzecza.
- No nieźle. Jak wrócimy będę musiała sobie z Ronem porozmawiać.
- Oj nigdy nic nie wiadomo. Ja będę się już zbierać. Trzymajcie się. 
- Do zobaczenia i powodzenia- odpowiedziałam, a ona teleportowała się.
- Fajnego masz braciszka kotku.
- Cicho bądź Blaise. 
- No co? Wiem, wiem, rodziny się nie wybiera.
- Chyba zostawiłam książkę przy jednym drzewie. Zaraz wrócę- tak naprawdę musiałam się przejść
 i wszystko przemyśleć. Pojawienie się Pansy i ta sprawa z Ronem. Jak on może być taki głupi?! Powinnam tam być i wybić mu to z głowy. W końcu to mój najlepszy przyjaciel. Boże Hermiono, on by cię tylko wyśmiał i powiedział by, że to nie twoja sprawa. Mimo to powinnam. NIE! 
- Miona, wiem, że pewnie chcesz być teraz sama, ale...
- Dobrze, że jesteś- odpowiedziałam i wpiłam się w jego usta. Jak ja kocham ten smak. Jak dobrze, że ja go mam.
- Wiesz, że cię kocham.
- Wiem, ja ciebie też.
- To co idziemy po tą książkę?
- Wiesz dobrze, że jej tam nie zostawiłam.
- Oj no oczywiście, że wiem. Następnym razem wymyśl jakąś lepszą wymówkę.
- Postaram się. 
- To może powiesz mi o czym tak musiałaś myśleć?
- O tym wszystkim.
- Rozumiem, że o rudzielcu też?
- To mój przyjaciel! Nie mogę przecież pozwolić mu na to!
- Ale ty nic nie możesz zrobić. 
- Wiem.
- Więc już o tym nie myśl.
- Dobra. Postaram się.
- Mam nadzieję.
- Hey gołąbeczki. Może tak wrócicie do nas.
- Oj Diabełku już idziemy- wróciliśmy na polane.
- No nareszcie. Wreszcie ktoś normalny.
- Ej! Smoka nie nazwałbym normalnym.
- Normalniejszy od ciebie jest.
- Wypraszam sobie. Co jak co, ale obaj jesteśmy równo nienormalni. 
- Dobra spokojnie. Nie ważne kto jest normalny, a kto nie.
- Dokładnie. To co robimy?- zapytała Ginn.
- Hmm. Co powiecie na...
- Tylko nie butelka Diabełku.
- Ale dlaczego nie ?- wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Oczywiście oprócz Zabiniego.
- Bo to już jest nudne. 
- Wy się nie znacie. To może sama coś zaproponuj panno wszystko wiem lepiej.
- Hmm. A żebyś wiedział, że coś zaproponuję. Co powiecie na kalambury.
- Dla mnie spoko.
- W sumie mogą być.
- Pff. Moje i tak lepsze, ale dobra.
- To mówimy kategorię i pokazujemy.
- Ok. To kto zaczyna?
- Może Miona. W końcu ona to wymyśliła. 
- Zgoda- I tak zaczęła się zabawa.  Graliśmy tak do później nocy. A ile było przy tym śmiechu. Najśmieszniejszy był chyba Blaise. A jak pokazał Snape'a to leżeliśmy i płakaliśmy ze śmiechu. W końcu wszyscy poszliśmy spać.
- Tylko żebyś znowu koszmarów nie miała.
- No oby nie.
- Jak ci się coś złego przyśni, to mnie obudź ok? Bo jeszcze do tego dojdzie, że mój ojciec się tu pojawi.
- Haha. Dobrze obudzę cię.
- Świetnie. To dobranoc skarbie.
- Dobranoc- wtuliłam się w mojego chłopka i zasnęłam. Tym razem śniły mi się same przyjemne rzeczy...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki sobie. Na razie nic ciekawego, ale później coś na pewno będzie. xd 

3 komentarze:

  1. No no ,czekam na jakąś ackje

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta wyżej dobra gada polać jej ;P więcej akcji Ewcia :* Sa tam i są i nic się nie dzieje kurde no plis akcji więcej! Ale super <3

    OdpowiedzUsuń
  3. proponuje dodwać więcej opisów sytuacji ;p bo ciągle są same dialogi a opisów brak ;)
    taka moja mała sugestia ;)
    no i więcej akcji też poprosze :> żeby cos sie działo, musieli uciekać przed kimś albo czymś albo coś xd
    czekam na następną notke ;p

    Zuza :D

    OdpowiedzUsuń