wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 16

- Miona, co ty na to jakbyśmy po południu poszły na małe zakupy?- zapytała Ginny. Siedziałyśmy właśnie
 z chłopakami na plaży. Nie ma to jak słońce.
- Jestem za.
- To dobrze. Hey a wy dokąd?
- My zaraz wrócimy- opowiedział Draco i razem z Blaisem gdzieś poszli.
- A gdzie oni znowu poszli?
- Nie mam pojęcia.
- Przy najmniej na chwilę będzie spokój.
- Dokładnie. Opowiesz mi jeszcze co się wydarzyło.
- Nie było was raptem kilka godzin.
- Wiele się mogło przecież wydarzyć.
- Miałaś o tym nie myśleć.
- Wiem, wiem. Ale sama rozumiesz. Martwię się.
- Rozumiem.
- Nie miej mi tego za złe. Po prosu zawsze byłam z nimi. A teraz...
- A teraz nie jesteś. Ja rozumiem. Ale zrozum. To dla twojego dobra.
- Wiem. Postaram się o tym nie myśleć.
- Mam nadzieję.
- Jak dobrze, że dałam się namówić.
- Z tobą chyba poszło szybciej.
- No tak.
- Chcesz się czegoś napić?
- Nie dzięki.
- O patrz. Wracają.
- Stęskniłyście się za nami?
- Oczywiście Diabełku. Dawno cię nie widziałyśmy.
- Słuchajcie mamy propozycję.
- Jaką?
- Co byście powiedziały na zakupy w... Paryżu!
- Mamy jechać specjalnie do Paryża na zakupy?- trochę zdziwiła mnie ich propozycja.
- No chcielibyśmy spędzić ten czas nie tylko na Hawajach.
- I co chwilę mamy zmieniać miejsca?
- Miona mi się ten pomysł podoba. Zawsze chciałam zobaczyć Paryż.
- Draco powiedz mi o co chodzi. Wiem, że coś jest nie tak.
- Oj Herm nie dramatyzuj.
- Ginny proszę cię. Draco powiedz mi!
- Miona...
- Draco!
- No już dobrze. Dostałem informację, że śmierciożercy nas szukają.
- Ale dlaczego?
- Czarny Pan chce, żebyś pomogła mu zniszczyć Pottera.
- Co?!
- Musimy stąd wyjechać.
- Przecież tu nas chyba nie znajdą.
- Pansy mnie o tym powiadomiła. Wie gdzie jesteśmy.
- Przecież ona nas nie wyda!
- Ale Czarny Pan może zajrzeć do jej pamięci. A nie zna ona za dobrze oklumencji
- No tak. To rzeczywiście musimy stąd uciekać.
- Wymeldowaliśmy już nas. Teraz musicie się tylko przebrać i teleportujemy się do Francji.
- Może lepiej jakieś mniej znane miasto.
- Na przykład?
- No nie wiem. Coś na odludziu.
- Nie głupi pomysł. Moglibyśmy spać w namiocie.
- Oj Diabełku w namiocie? Zapomnij.
- Ale czemu Ginny. Przecież to wcale nie taki głupi pomysł.
- Miona, no proszę cię.
- Będzie fajnie. Znam nawet fajne miejsce. A teraz się pośpieszcie- wzięłam wszystkie moje rzeczy i wszyscy razem poszliśmy do pokoju. Najpierw się przebrałyśmy z Ginny, a potem wszyscy teleportowaliśmy się. Miejsce było cudowne. Duża polana i małe jeziorko. Czego chcieć więcej.
- No no. Muszę przyznać, że pięknie tutaj jest.
- A tak się wzbraniałaś.
- Idziemy pooglądać okolicę?
- Jasne. A wy tu zostańcie i wszystko  zróbcie.
- Oczywiście. Diable czy one nie mają z nami za dobrze?
- Zdecydowanie mają.
- Oj nie marudźcie już. Jak zasłużycie to może dostaniecie nagrodę- powiedziałam i poszłam za Ginny.
- Ślicznie tu. Mam nadzieję, że tu będziemy bezpieczni.
- Ja też. Ciekawe w czym byłabym mu potrzebna.
- No. Na pewno ma jakiś plan. W końcu jesteś idealną przynętą.
- Czemu niby?
- Przyjaźnicie się od samego początku. Nikt nie zna go tak dobrze jak ty i Ron.
- Ale przecież ty byłaś jego dziewczyną.
- Ale ty znasz go dłużej i w ogóle. Zresztą to nie istotne.
- W sumie masz rację.
- Niech to się już skończy.
- Dokładnie. Może nie odchodźmy daleko, bo jeszcze się zgubimy.
- Ok. Bo kto by nas później szukał.
- Śmierciożercy- obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Wróciłyśmy na polanę. Namioty były po rozstawiane. Właściwie to chyba wszystko było przygotowane.
- No nieźle. Jak wy to zrobiliście tak szybko?- zapytałam
- Magia kotku. Magia- odpowiedział Draco. Usiadłam koło niego na trawie i wtuliłam się w niego.
- To jak robimy. Ja śpię z Ginny, a wy razem?
- Mi pasuje.
- Niech wam będzie.
- To załatwione- powoli zaczynało się ściemniać. Rozpaliliśmy ognisko. Było na prawdę przyjemnie. Około godziny 23 wszyscy poszliśmy spać.

- Panno Granger nie trzeba było uciekać.
- Ale ja nie uciekałam.
- Nie ważne. Pomożesz nam czy ci się to podoba, czy nie.
- Ale ja nie chcę!
- W takim razie ucierpisz na tym. Albo raczej nie ty. Przyprowadzić młodego Malfoya i Weasley.
- NIE!- do środka wprowadzono Draco i Ginny.
- Albo zrobisz to co ci każę, albo oni zginą.
- Dobrze. Co mam zrobić?
- Miona nie!
- Zamknij się! Avada Kedavra- Ginny upadła na podłogę.
- Jak mogłeś! 
- Nie zapominaj kim jestem! Zabijcie jeszcze Malfoya. Ja zajmę się Granger!

Obudziłam się cała spocona. Na szczęście wszystko było w porządku.

- Miona co się stało?
- Miałam zły sen.
- A co ci się śniło?
- Voldemort. Zabił Ginny i chciał zabić ciebie. I mnie chyba też.
- To tylko zły sen. Nic takiego się nie stanie.
- A co jeśli...- nie zdążyłam dokończyć, bo zamknął mi usta pocałunkiem.
- Wszystko będzie dobrze.
- Mam nadzieję.
- Śpij. Dobranoc.
- Dobranoc.

Kiedy się obudziłam Draco już nie było. Na szczęście nie śnił mi się już żaden koszmar. Ubrałam się
i wyszłam z namiotu. Przy ognisku, a raczej pozostałości z wczorajszego ogniska siedzieli Draco i Blaise.
- I jak spała nasza księżniczka?- zapytał Zabini.
- Szczerze mówiąc to nie za dobrze. A gdzie masz drugą księżniczkę?
- Śpi jeszcze. Smoku coś ty jej zrobił?
- Ja? Nic. Koszmary jej się śnią. To przez to wszystko.
- No nie dziwię ci się- usiadłam koło nich.
- Jesteś głodna?
- Strasznie- podali mi miskę z płatkami z mlekiem.
- Skąd wy to macie? Przecież jesteśmy tak jakby w lesie.
- Jesteśmy dobrze przygotowani.
- To dobrze. Może obudzimy Ginny?
- Nie. Tak słodko śpi.
- Diabełku uważaj, bo zamieniasz się w słodką dziewczynkę.
- Spokojnie Smoku nie grozi mi to.
- Akurat. Miona idziemy się przejść? Niech nasz Diebełek poczeka tu na swoją słodką księżniczkę.
- Ok- odpowiedziałam. Skierowaliśmy się do lasu.
- Jak znalazłeś to miejsce?
- Kiedy byłem mały tata nas tu zabrał z mamą.
- Fajnie. Często was tak zabierał?
- Nie. On nie był za dobrym ojcem. Właściwie nadal nie jest.
- To przykre.
- W dzieciństwie wiele razy dostawałem Crucio.
- To okropne. 
- Przyzwyczaiłem się do tego. Dobra nie mówmy już o tym. 
- Martwię się o Pansy.
- Nic jej nie będzie. 
- A co jeśli...
- Miona, nie martw się. Nic się nikomu nie stanie.
- No tego to raczej nie wiesz.
- Może nie wiem, ale trzeba być dobrej myśli. A ty jak zaraz nie przestaniesz, to cię wrzucę do jeziora.
- Nie !
- No więc już o tym nie myśl. Bo ci się znowu będą śniły koszmary.
- A tego to ja nie chcę.
- Więc jak za każdym razem o tym wspomnisz, to lądujesz w jeziorze.
- Muszę się pilnować.
- Najwyższa pora.
- Ale ty wiesz jak wrócić?- zauważyłam, że znacznie oddaliliśmy się od naszej polany.
- No oczywiście. Zawsze możemy się teleportować.
- Tylko ja nie mam różdżki.
- Trudno. Ja chyba mam.
- Jak to chyba?!
- Ups. Nie wziąłem. 
- CO?!
- Spokojnie. Wiem jak tam trafić.
- To prowadź.
- Już?
- Tak! 
- No dobrze- zawróciliśmy. Na szczęście nie trudno nam było trafić z powrotem na polane.
- Masz szczęście.
- Gdzie wyście tak długo byli?- zapytała Ginny.
- Na spacerze. Ale ty ile spałaś śpiąca królewno?
- Przynajmniej się wyspałam.
- I nie będzie zrzędzić- wtrącił się Blasie, za co został spiorunowany wzrokiem rudej- No już się nie gniewaj
- powiedział i pocałował ją w policzek.
- To co będziemy robić?
- A co chcecie?
- Ja proponuję kąpiel w jeziorze. 
- Jestem za.
- No dobra.
- To my się idziemy przebrać- odpowiedziała Ginny i każda z nas zniknęła w swoim namiocie. Wyszłam po 5 minutach ubrana w śliczny, czerwony dwuczęściowy kostium. Ruda miała taki sam, tylko że w kolorze żółtym. 
- Pospieszcie się. 
- Trzeba było się pośpieszyć- odpowiedział Blaise i razem z Draco zniknęli w namiotach. Poszłyśmy nad jezioro. Woda nie była strasznie ciepła, ale też nie była za zimna. Wskoczyłyśmy.
- Nie jest tak źle.
- Myślałam, że będzie gorzej. Miona słyszałam, że ci się koszmary śnią.
- Tak. Masakra. Ale nie chcę o tym mówić.
- Spoko. No co oni tak długo tam robią?
- Nie wiem. 
- Oj Ginny, aż tak się za mną stęskniłaś?
- Oczywiście kochanie.
- Ale już jestem- powiedział i razem z Draco wskoczyli do wody. Spędziliśmy świetnie czas, co chwilę się chlapiąc i podtapiając. Po kąpieli zrobiliśmy ognisko. Zapadł zmrok. 
- Ale ładne niebo. Tyle gwiazd na niebie.
- Śliczne. 
- Dziewczyny. Nawet niebem się zachwycają.
- Zabini ty już lepiej siedź cicho!
- To mnie zmuś do tego Weasley!
- A żebyś wiedział, że cię zmuszę. Chodź!
- Dokąd!
- Zobaczysz- powiedziała i pociągnęła go za sobą w stronę lasu.
- Nareszcie będzie spokój.
- Oby tylko nie wrócili za wcześnie.
- Nie jesteś zmęczona?
- Może trochę.
- To co? Idziemy już spać?
- A chce ci się?
- No nie za bardzo. Ale dla ciebie wszystko.
- Jak chcesz możesz zostać.
- Nie, bo znowu ci się coś przyśni.
- Oby nie. To chodź- odpowiedziałam. Weszliśmy do namiotu. Ubrałam się w piżamę i weszłam do mojego śpiwora. Minus spania w namiocie to właśnie śpiwór. 
- Dobranoc. Kolorowych snów.
- Dobranoc- odpowiedziałam. Sen przyszedł szybko, ale nie wiem czy to dobrze...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zastanawiałam się ostatnio czy nie skończyć tego bloga, ale zrezygnowałam. Jak to jest: dużo wyświetleń, 
a tak mało komentarzy. Komentujcieee xd Pragnę was powiadomić, że w moim blogu nie będzie rozstań Draco i Hermiony. Po prostu tak już mam i nie lubię rozstań, zwłaszcza tak fajnej pary. 




2 komentarze:

  1. Nie , nie kończ tego opowiadania tylko pisz dalej. Z czasem komentatorów napewno przybędzie

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ale pisze den drugi szybko!! <3,3<3

    OdpowiedzUsuń