wtorek, 26 marca 2013

Rozdział 15

- Hermi zaczekaj- usłyszałam głos Pansy.
- Co tam?- powiedziałam zatrzymując się. Właśnie wracałam razem z Draco ze śniadania. Zaraz miały się zacząć lekcje. Pierwsze oczywiście Eliksiry.
- Możemy porozmawiać?
- Jasne. Draco mógłbyś mi przynieś potrzebne książki?
- Pewnie. Spotkamy się przed salą- pocałował mnie i odszedł.
- O co chodzi?
- Próbowałam do niego zagadać, ale nic z tego.
- Co?! Jak to?!
- Nie chciał chyba ze mną gadać. Podeszłam do niego i zaczęłam rozmowę, a on po prostu odszedł. Chyba to nie był najlepszy pomysł.
- Może chcesz żebym z nim pogadała?
- Nie. Już się przyzwyczaiłam, że jestem sama. Idziemy?
- Ok- odpowiedziałam i poszłyśmy do lochów. Chwilę później stałyśmy przed salą Eliksirów
i oczekiwałyśmy na Snepe'a. Dołączyli do nas Draco i Blaise.
- Co tam Pansy? Słyszałem, że Longbottom do ciebie startował- odezwał się Diabeł.
- Oj Diabełku. Za wysokie nogi, jak na jego nogi- popatrzyłam na nią zdziwiona. W tej chwili z sali wyszedł Snape i kazał nam wchodzić. Usiadłam na swoim miejscu obok Smoka.
- Dzisiaj zrobicie Eliksir Słodkiego Snu. Pracujecie w parach. Do roboty!- wrzasnął profesor Eliksirów. Znałam świetnie ten eliksir, więc "razem z Draco" zrobiliśmy go w 15 minut. Innym szło trochę gorzej, ale jakoś wszystkim udało się go zrobić.
- Świetnie. Po 20 punktów dla obu domów. A teraz wynocha!- pospiesznie opuściliśmy salę. Zaraz miała się zacząć transmutacja, więc poszliśmy w stronę sali. O dziwo McGonagall już na nas czekała.
- Panno Granger, panie Malfoy proszę do mnie- podeszliśmy do niej i razem weszliśmy do klasy.
- O co chodzi pani profesor?
- Ostateczna bitwa rozegra się w najbliższym czasie! Potter i Weasley już wiedzą! Wy musicie uciekać!
- Ale, ja tak nie mogę!
- Herm, pamiętasz co mi obiecałaś?
- Pamiętam! Ale...
- Panno Granger proszę to zrobić. Ja wiem o wszystkim, dlatego bezpieczniej będzie, jak uciekniecie.
- A co z Ginny i Blaisem?
- Proszę się nimi nie przejmować. Jak będą chcieli to do was dołączą.
- Ale...
- Panie Malfoy!
- Idziemy! Proszę!- ustąpiłam. Wybiegliśmy z klasy i pognaliśmy w stronę naszych dormitoriów. Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszliśmy z zamku. Zmniejszyłam swoje bagaże, żeby łatwiej się niosło. Kiedy byliśmy już w znacznej odległości, teleportowaliśmy się. Nawet nie wiem gdzie.
- Draco, gdzie my jesteśmy?
- W bezpiecznym miejscu.
- Czyli...
- Na Hawajach.
- CO?!
- To. Jak mamy uciekać, to przynajmniej z klasą.
- Ale... 
- Nie ma żadnego ale. Chodź!- pociągnął mnie za rękę i po chwili byliśmy już przy pięknym, pięciogwiazdkowym hotelu.
- Tu jest... Cudownie- weszliśmy do środka. Draco podszedł do recepcji, a ja podziwiałam piękne wnętrze hotelu. Po 5 minutach wrócił i poszliśmy do windy. Pokój mieliśmy na 14 piętrze. 
- Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić.
- Będzie to trudne, ale mam nadzieję, że ze mną wytrzymasz.
- No ja też mam nadzieję- dotarliśmy w końcu na właściwe miejsce i weszliśmy do naszego pokoju. Był on przecudny. Cały urządzony na beżowo, z dwoma podwójnymi łóżkami. 
- Ginny i Blaise naprawdę do nas dołączą?
- Myślę, że Diabełek nie pozwoli, żeby naszej rudej coś się stało, więc pewnie do nas dołączą.
- To dobrze. Chociaż o nich nie będę się musiała martwić. 
- O tyle dobrze. To co idziemy się przejść?
- Jasne. Tylko się przebiorę- wzięłam potrzebne rzeczy i weszłam do łazienki. Ubrałam się w moją zwiewną sukienkę do kolan i japonki. Zrobiłam też warkocza. Gotowa wyszłam z łazienki.
- Idziemy- powiedziałam i wyszliśmy z pokoju. Zjechaliśmy na dół w milczeniu.
- Jesteś głodna?
- Tak.
- To chodź znajdziemy jakąś knajpkę.
- Ok- odpowiedziałam. Szliśmy plażą przez kilka minut, aż w końcu zatrzymaliśmy się przy małej, drewnianej restauracyjce. 
- Co powiesz na tą?
- Może być- weszliśmy do środka. Było tam bardzo nastrojowo. Wszędzie świeczki i małe lampki. Usiedliśmy przy jednym ze stolików. Prawie nikogo nie było. Kelnerka przyniosła nam menu.
- Cieszę się, że się zgodziłaś opuścić Hogwart.
- Ja tam jeszcze wrócę. 
- Nie wątpię w to.
- To dobrze.
- Czy mogę przyjąć wasze zamówienia ?
- Oczywiście. Ja poproszę zestaw dnia i szklankę wody- odpowiedziałam kelnerce
- Dla mnie to samo, tylko zamiast wody poproszę mochito.
- Dobrze.
- Boję się o nich.
- Nie bój się. Wszystko będzie dobrze.
- Miejmy nadzieję. Ile tak tu będziemy siedzieć?
- A co już ci się nie podoba?
- Nie, no oczywiście, że mi się podoba. Ale sam rozumiesz.
- Rozumiem. Dopóki nie dostaniemy informacji, że to wszystko się skończyło.
- A od kogo?
- Czy ty musisz wszystko wiedzieć?
- Muszę.
- No to już nie mów problem.
- Draco!
- No już dobrze. Od kogoś kogo znasz.
- To się dużo dowiedziałam.
- Dowiesz się w swoim czasie- w tym momencie kelnerka przyniosła nasze zamówione dania.
- Może chcesz coś mocniejszego?
- Wystarczy mi woda.
- Moje mochito też jest dobre. 
- Wolę wodę.
- Na pewno.
- Tak. Ty lepiej jedz. 
- Pewnie. Lepiej żebym się w ogóle nie odzywał prawda?
- No tak by było chyba lepiej- pokazałam mu język.
- Proszę bardzo.
- Przecież żartuję.
-...- wstałam z mojego miejsca i usiadłam obok niego. 
- Nie gniewaj się już- wyszeptałam mu do ucha.
- Dobra- przyciągnął mnie do siebie i pocałował. 
- Robi się późno. Wracamy? 
- Ok.
- Tylko pójdę zapłacić- powiedział i poszedł. Wyszłam na zewnątrz. Muszę przyznać, że Hawaje są śliczne. Po chwili dołączył do mnie Draco.
- Idziemy plażą?
- Jasne.
- Pięknie tu.
- Dlatego wybrałem Hawaje.
- Twój ojciec wie?
- Wie, że nie będziemy walczyć. Nie wie gdzie jesteśmy.
- To dobrze. 
- Moja mama też nic nie wie.
- Mam nadzieję, że nic im się nie stanie. 
- Jestem pewien, że nic im nie będzie.
- To dobrze. Bo nawet ich polubiłam.
- I musisz jeszcze oddać książkę mojej mamie.
- No tak. Mam ją nawet przy sobie.
- Nie czytałem za wiele książek stamtąd. No chyba, że o quidditchu.
- No tak.
- No co? Ty masz swoje książki, a ja mam quidditch.
- Szkoda, że nie zagrałeś meczu przeciwko Gryffindorowi.
- Jeszcze zagram. I zmiażdżę Pottera.
- Tak. Na to właśnie liczę- zaśmiałam się.
- Ja myślę- dotarliśmy już na plażę obok hotelu.
- Może usiądziemy jeszcze na chwilę?
- Dobry pomysł- odpowiedział i usiedliśmy na piasku.
- Ja muszę tam być!
- Miona proszę cię. Przestań o tym już myśleć.
- Ale Draco... Ja jestem tchórzem! Powinnam tam teraz być i im pomagać!
- Nie jesteś tchórzem. Jesteś tu tylko dlatego, że ja cię o to poprosiłem. Nie mogę pozwolić, żeby coś ci się stało.
- Ale ja muszę...
- Nic nie musisz. Proszę Miona. Nie myśl o tym. Nie zadręczaj się.
- No już dobrze. Tylko szkoda, że nie mogę im pomóc.
- Za każdym razem kiedy będziesz chciała tam być, pomyśl sobie, że ja dostaję Avadą.
- Nie! Jesteś okropny!
- Mam nadzieję, że zadziała.
- Tak! Wracamy?
- Chodź- wstał i podał mi rękę. Ruszyliśmy wtuleni w stronę hotelu.
- Muszę napisać do moich rodziców!
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
- Przecież śmierciożercy nic im nie zrobią. Nie namierzą nas chyba?
- No nie wiem. Powinniśmy zachować ostrożność. Jeśli nas znajdą mogą nam kazać walczyć.
- Nie! Dobra. To nie napiszę- dotarliśmy pod drzwi naszego pokoju. Weszliśmy do środka.
- Nareszcie. Gdzie wyście byli?
- Ginny! Blaise!- krzyknęłam i pobiegłam w stronę pary.
- Miona! Nie sądziłem, że aż tak ucieszysz się na nasz widok.
- Jak dobrze, że jesteście! Co tam w szkole?
- Na razie wszystko dobrze. Trwają przygotowania. Harry cię pozdrawia i mówi, żebyś nie wracała na razie. Wiem, że na pewno chcesz.
- Oj ruda. Nawet nie wiesz, jak trudno z nią wytrzymać. Cały czas chce wracać.
- Miona, jesteśmy na Hawajach! Trzeba się bawić!
- Masz rację. 
- Nareszcie! 
- Chodźmy już spać. 
- Ok. Tylko nie śnij o Hogwarcie.
- Nie będę.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki krótki, ale jakoś nie idzie mi pisanie tego bloga. Na razie oczywiście. Zaprasza na drugiego http://dramione-spotkanie-po-latach.blogspot.com/

2 komentarze:

  1. <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3wystarczy? <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnyy ♥ Czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń