wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 7


Ruszyłam za nią. Albo raczej wybiegłam. Biegłam ile sił w nogach, jednak Ginny zniknęła. Po drodze sprawdzałam każdy zakamarek. Nigdzie jej nie było. Sprawdziłam jej dormitorium, wszystkie łazienki i klasy. W końcu wybiegłam na błonia. Odetchnęłam z ulgą. Ginny siedziała pod jednym z drzew
w pobliżu Zakazanego Lasu. Szybko tam podbiegłam.


- Ginny! Ginny! Co się dzieje?!- wykrzyczałam.

- Nie twoja sprawa! Zostaw mnie w spokoju!

- Nie mogę. Jesteś moją przyjaciółką i nie zostawię cię- nie dawałam za wygraną.

- Hermiono, ja nie mogę. Nie mogę- powiedziała nieco spokojniej i zaczęła płakać. Przytuliłam ją.

- Ginny, czego nie możesz? Powiedz mi wszystko. Wiesz, że możesz mi zaufać.

- Nie mogę ci nic powiedzieć. Proszę nie pytaj o nic. Może kiedyś ci powiem.

- Dobrze Ginny. Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść i mi się zwierzyć. Cieszę się, że jesteś. Cała i zdrowa- na te słowa zaczęła płakać bardziej. Coś się stało. Coś niedobrego.

- Opowiesz mi co się działo przez ten tydzień?

- Cały czas się zamartwialiśmy o ciebie. Ron mi wybaczył. Tak się cieszę. Gorzej z Harrym. Przez ten incydent w pokoju wspólnym...- w ostatniej chwili się powstrzymałam. Przecież Ginny pewnie nic o tym nie wie.

- Jakim incydencie?!

- Nic ważnego. Nie przejmuj się- nie mogłam jej powiedzieć. Nie wiadomo, jakby zareagowała.

- Hermiono! Powiedz mi!

- Ale Ginny...- popatrzyła na mnie w taki sposób, że nie mogłam odmówić.- Och no dobrze. Kiedy cię szukałam, wtedy kiedy uciekłaś, weszłam do pokoju wspólnego Gryffindoru i zobaczyłam, że Harry z Luną się całują.

- No proszę! Ledwo zerwaliśmy, a on już się z inną zabawia. Biedna Luna. Och Hermiono, czy to nie za tydzień ma się odbyć Bal Bożonarodzeniowy?

- Tak, o boże to już za tydzień! Pewnie w weekend będzie wypad do Hogsmeade. Muszę kupić jakąś ładną sukienkę. Przecież idę na bal z największym przystojniakiem w szkole.

- No tak.- obie zaczęłyśmy się śmiać- Nie martw się. Już ja o to zadbam, abyś pięknie wyglądała.

- Oj Ginny. Nareszcie jesteś- powiedziałam i przytuliłam się do niej. Po chwili zaczęłyśmy się śmiać.

- Która godzina?- zapytałam po chwili.

- Dochodzi 20. Coś długo tu siedzimy. Może chodźmy do zamku. A Hermiono, mam pytanie. Mogłabym dzisiaj spać u ciebie.

- Oczywiście. Jak coś zawszę mogę iść do Draco. A teraz rzeczywiście chodź, bo już mi zimno
- powiedziałam i ruszyłyśmy w stronę zamku. Rozmawiałyśmy jeszcze przez całą drogę, aż do momentu kiedy stanęłyśmy w drzwiach mojego pokoju. Ginny poszła po kilka swoich rzeczy. Nie chciała robić tego magią. Wolała się przejść. Ja w tym czasie poszłam się przebrać. Po chwili byłam gotowa. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam. W drzwiach stali Draco i Blaise.


- Rozmawiałaś z nią? Gdzie ona jest?- zapytał Diabeł wchodząc do mojego dormitorium.

- Nie chce nic powiedzieć. Ginny poszła po swoje rzeczy. Będzie u mnie spała.

- To dobrze. Nie może znowu uciec. Trzeba ją pilnować- powiedział Blaise. Po chwili przyszła Ginny. Spojrzałam na zegarek. Do patrolu zostało pół godziny.

- Kochanie za pół godziny mamy patrol. Idziemy już?- zapytałam Draco.

- Tak wcześnie. Jeszcze 15 minut.

- No dobrze. Ginny będziemy cię musieli zostawić sam na sam z Diabłem. Wytrzymasz?

- Nie wiem, nie wiem. A co jak coś mi zrobi? - powiedziała ruda, a Blaise zaczął ją łaskotać.

- Kochanie, to może my już chodźmy?- zapytał Draco. Pokiwałam głową, na znak że się zgadzam
i wyszliśmy z dormitorium.


Patrol był bardzo spokojny. Chodziliśmy z Draco po korytarzach, trzymając się za rękę. Wszystko było super, aż do pewnego momentu. Szliśmy właśnie korytarzem na siódmym piętrze, kiedy nagle zza rogu wyłonili się Harry i Ron.

- No proszę, proszę. Kogo my tu mamy. Grzmoter i Wieprzlej. Wiecie która jest godzina? - powiedział Draco ze złością.

- Tak wiemy, ty tleniony dupku- wysyczał Harry.

- Przeginasz Potter.

- Draco daj spokój. Daj im spokój.

- No nie wiem Hermiono. Oni nie mogą tutaj tak bezkarnie chodzić o tej godzinie.

- Raz możemy im odpuścić. Ale macie obiecać, że nie będziecie już się szwędać- teraz zwróciłam sie do nich.

- Nie będę ci nic obiecywać! Nie chcę się zadawać z taką szlamą jak ty !- wykrzyczał. Łzy zaczęły mi napływać do oczu. Nie sądziłam, że Harry może być taki. Prędzej Rona bym o to podejrzewała, ale nie jego. Chciałam z tamtąd uciec, ale w tym momencie Draco mnie przytulił.

- Teraz to przegiąłeś Harry- odezwał się Ron.

- Właśnie Potter. Nie ujdzie ci to na sucho- oderwał się ode mnie i ruszył w jego kierunku. W ostatniej chwili chwyciłam go za rękę.

- Draco nie! Będziesz miał potem problemy!

- Co z tego?! Nie mogę pozwolić żeby...- nie dokończył, bo zamknęłam mu usta w pocałunku. Teraz wiedziałam, jak bardzo go kocha.

- Harry, chodźmy stąd.- powiedział Ron. Lecz Harry nie dał za wygraną.

- Wiesz nie mogę przegapić takiej okazji. Dręwota!- wykrzyknął Potter. Zaklęcie było celowane w Malfoya. Stanęłam przed nim chroniąc go. Zaklęcie uderzyło we mnie. Upadłam...

***

Obudziłam się w Skrzydle Szpitalnym. Bolała mnie głowa. Obok mojego łóżka siedział Draco. Było bardzo jasno.

- Och kochanie. Nareszcie się obudziłaś- powiedział, po czym pocałował mnie w policzek.

- Draco... Ile ja tu leżę?

- Dwa dni. Hermiono, dlaczego to zrobiłaś?

- Dlatego, że cię kocham. Nie mogłam pozwolić, żeby coś ci się stało.

- Oj kochanie. Wyszedłbym z tego. Jutro jest wypad do Hogsmeade. A za tydzień już bal.

- Nie wiem, czy będę mogła iść. Ale co ja na siebie włożę, jak nie pójdę?!

- Nie przejmuj się tym. Odpoczywaj. Zaraz powinna tu przyjść Ginny.

- Draco, co u Harrego?

- Dostał szlaban. I nic poza tym. Uwierzysz? Ale nic na to nie poradzimy. Jak chcesz to my z Diabłem chętnie się nim zajmiemy- na jego twarzy pojawił się wredny uśmieszek.

- Nie, proszę nie- nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo do sali weszła pani Pomfrey.

- Panie Malfoy. Proszę dać już spokój naszej pacjentce i iść na lekcje- odparła i podała mi jakiś eliksir.

- Ale czy muszę? Zaraz i tak będzie obiad. Nie chcę jej zostawić samej.

- Hmm. No już dobrze. Możesz zostać. Jak się czuje nasza pacjentka?

- Coraz lepiej. Tylko głowa mnie trochę boli.

- Zaraz coś na to poradzimy- powiedziała i podała mi kolejną fiolkę z eliksirem. Wybiłam. Nie był, aż taki zły.

- Kiedy będę mogła stąd wyjść?- zapytałam. Chwyciłam rękę Draco.

- Parę dni jeszcze musisz tu poleżeć.

- Czyli nie pójdę do wioski?

- Niestety panno Granger. Ale pan Malfoy z pewnością coś pani przyniesie- powiedziała i wyszła ze skrzydła.

- Pan Malfoy nic nie przyniesie, bo pan Malfoy nigdzie nie idzie- odparł Draco.

- Idzie, idzie.

- Ale...

- Nie ma żadnego ale. Idziesz i koniec- powiedziałam. Po chwili drzwi otwarły się i do środka weszli Ginny i Blaise.

- Hermion! Jak się czujesz?- zapytała ruda.

- Już lepiej. Ale nie będę mogła iść jutro do wioski.

- Nie mart się. Sukienkę ci wybiorę.

- Dziękuję. Jesteś kochana. Tylko nie przesadzaj.

- No dobrze. Draco idziesz z nami na obiad?

- Nie, chyba zostanę z Hermioną- powiedział Draco.

- Co to to nie. Idziesz coś zjeść i koniec.

- Dobrze. Skoro muszę. Ale tak łatwo się mnie nie pozbędziesz- powiedział i wyszedł razem z Ginny i Blaisem. Nie wynudziłam się nawet, bo po chwili zza drzwi wychyliła się znajoma ruda czupryna.

- Hermiono, mogę wejść?- zapytał niepewnie Ron.

- Pewnie wchodź.

- Jak się czujesz?- zapytał siadając na krześle obok.

- Całkiem dobrze. Za kilka dni będę mogła wyjść.

- Przepraszam cię za niego. On nie może sobie poradzić. Teraz chodzi z Luną. Gdyby nie ona.

- Nie przepraszaj za niego. Stało się. Na pewno nie ma poczucia winy?

- Oj ma. Chciałby cię przeprosić, ale się nie może się przełamać. Zrozum go. Zabolało go to wszystko.

- Rozumiem Ron, rozumiem. Nie mam do niego żalu. Myślałam, że to on będzie wyrozumiały, a ty ten wściekły. No cóż pozory mylą- oboje wybuchnęliśmy śmiechem. W takim stanie zastał nas Draco.

- Cześć rudzielcu- powiedział, o dziwo spokojnie.

- Nie wściekasz się, że tu jestem?- zapytał Ron.

- Nie. Przecież ty nic nie zrobiłeś. Tylko ten twój durny przyjaciel.

- Zjadłeś?- zapytałam.

- Tak. Wie... znaczy Weasley, gdzie masz swojego kolegę? Nie chciał przeprosić?

- Może i chciał...

- Ale nie miał odwagi. Tchórz z niego. No, ale cóż na to poradzić. Może chcecie pogadać? Jak coś to mogę wyjść.

- Nie zostań. Ja już wychodzę. Muszę znaleźć Harrego. Do zobaczenia Hermiono.

- Do zobaczenia- odpowiedziałam. Po chwili już go nie było.

- Kochanie, może chcesz żebym ci coś przyniósł?

- Nie, nie trzeba. Ważne, że jesteś.

***

Była już trzecia po południu, a oni jeszcze nie wracali. Zaczynałam się już martwić. Nagle drzwi się otworzyły i do środka wparował Draco.

- Proszę do dla ciebie- powiedział, i podał mi całkiej spory koszyk ze słodyczami.

- Och dziękuję. Ale czy ty chcesz żebym zgrubła? I to jeszcze przed balem?

- Nie ma takiej opcji skarbie- odparł i czule mnie pocałował.

- Z tego co wiem to Ginny kupiła ci bardzo ładną sukienkę. Nie chciała mi pokazać.

- I bardzo dobrze. Nie musisz widzieć przed balem- nachylił się by mnie pocałować, lecz w tym momencie do środka wparowała Ginny.

- Malfoy spadaj. Hermiona musi zobaczyć sukienkę.

- No dobrze, dobrze - pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł.

- Pokaż ją- powiedziałam. Byłam bardzo ciekawa co też ona za sukienkę kupiła. Ruda otworzyła pudełko i ją wyciągnęła. Była piękna. Długa, czerwona, z maleńkimi diamencikami.- Jest piękna. Ile za nią dałaś?

- Sfinansował ją twój chłopak.

- Och muszę mu oddać. I podziękować. Co ja bym bez was zrobiła.

- Nie miałabyś sukienki na bal- powiedziała i pokazała mi język- Może chcesz odpocząć?

- Wystarczająco długo odpoczywałam, gdy was nie było.

- No tak.

- Wiesz co z Harrym ?

- Wiem tylko, że chodzi z Luną. Tak to nic- nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, bo drzwi gwałtownie się otworzyły i do środka wbiegli Draco i Ron trzymając na niewidzialnych noszach...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak ja uwielbiam przerywać w takich momentach. Test na wyobraźnie. Kogo niosą Draco i Ron. Jak myślicie. A tak w ogóle to jak wam się podoba?? Nie za krótko?? Jak chcecie dostawać powiadomienia o nowych notkach to dawajcie swój nr gg. XD

 

3 komentarze:

  1. Menda społeczna z ciebie!!!! kurde w takim momencie ale by było jakby to Harry był huhuhu :D Za krótki zdecydowanie co to ma być kurde mają być dłuższe i błagam miałam ci na gg napisać ale zapomniałam cały czasz piszesz Hermiono, Hermiono, Hermiona nie pisz tak bo wydaj mi się że to stara baba kurde pisz Hermiona a nie Hermiono to nie ma znaczenia no ale Hermiona lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heuheuheuheu xd No dobrze będę pisać zdrobnienia = P

      Usuń
  2. I znowu mam cholerną ochotę cię zabić :p. Liczę na to że szybko dodasz kolejny rozdział :-)

    Ps: Napisalabym więcej ale piszę z telefonu dlatego nie potrafię sie rozpisac. Soorka

    OdpowiedzUsuń