wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 8

Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, bo drzwi gwałtownie się otworzyły i do środka wbiegli Draco i Ron trzymając na niewidzialnych noszach Blaisa.
- O boże. Co mu się stało?! Pani Pomfrey! Pani Pomfrey!- wykrzykała Ginny. Położyli go na jednym z łóżek szpitalnych. Pojawiła się również pielęgniarka.
- Ojejku, co mu się stało?- powiedziała oglądając Diabła.
- Dostał jakimś zaklęciem. Nawet nie wiem jakim- odpowiedział Draco siadając koło mnie.
- Niech leży. Zaraz przyniosę mu jakiś eliksir- odparła i odeszła. Przytuliłam się do Smoka.
- Opowiadaj co mu jest!- wrzasnęła Ginny.
- No już dobrze. Tylko tak nie krzycz. Szliśmy sobie z Diabłem do was, kiedy nagle usłyszeliśmy Pottera i Weasleya. Kłócili się, nie wiem nawet o co. Sam im powiedz.
- Poszło o was. Próbowałem go przekonać, ale nic z tego nie wyszło- powiedział Ron.
- Wyszli zza rogu i Potter, gdy nas zobaczył wyciągnął różdżkę i rzucił zaklęcie. Pewnie chciał trafić we mnie, ale jakimś cudem trafił w Blaisa. Potem poszedł sobie i razem z rudym przynieśliśmy go tutaj.
- Co to było za zaklęcie?- zapytałam.
- Nie pamiętem. To nie było przecież ważne. Mam nadzieję, że on z tego wyjdzie. Rudzielec, co robimy z Potterem?
- A co mamy zrobić? On nigdy taki nie był. Nie możemy go wydać. Spróbuję z nim porozmawiać.
- Przyprowadź go tutaj. Proszę- odparłam, mocniej wtulając się w Draco.
- Dobrze. Już idę- powiedział i wyszedł.
- Kochanie, może coś ci przynieść? - zapytał Draco.
- Nie nie trzeba. Ginny chcesz coś?
- Nie dziękuję- odpowiedziała zapłakana.
- Mionka, chcesz żebyśmy byli przy rozmowie z Harry. Jeśli się pojawi?
- Nie Draco. Nie wiadomo, co mu do głowy strzeli. Mam nadzieję, że rozumiecie?
- Ja rozumiem? Ginny?
- Co? A tak dobrze.

Minęło jakieś 15 minut, kiedy do skrzydła wszedł Harry. Ginny i Draco opuścili salę.
- Cześć Harry.
- Hermiono... Ja... Przepraszam... Za to wszystko... Za to, że tu leżysz... Że on- wskazał na Blaisa- też tu leży... Ja nie wiem co się ze mną działo...
- Oj już dobrze. Nic się nie stało. Diabeł z tego wyjdzie.
- Przepraszam, przepraszam...
- Nie przepraszaj już. Tylko zaakceptuj mój związek. I Ginny też.
- Już to zrobiłem. Życzę wam szczęścia. Mam nadzieję, że on naprawdę się zmienił- powiedział
i mnie przytulił.
- A jak ci się układa z Luną?
- Świetnie. Ona jest wspaniała. A tobie z Malfoyem?
- Cudownie. Kocham go, a on kocha mnie.
- To dobrze. Muszę jeszcze pogadać z Ginny. To będzie chyba najtrudniejsza rozmowa w moim życiu. No nic. Lecę. Może ją spotkam. Pa Mionka- powiedział i ucałował mnie w policzek.
- Pa Harry. Powodzenia- zostałam sama. Choć wiedziałam, że zaraz wparuje tutaj Draco. Spojrzałam na Zabiniego. Nadal nieprzytomny. E tam szybko się wybudzi. Musi. Wzięłam książkę leżącą na stoliku i zaczęłam czytać. Nie zdążyłam nawet przeczytać jednej strony, gdyż do sali wszedł mój chłopak.
- I jak po rozmowie skarbie? Nic ci nie zrobił?- zapytał zatroskany siadając obok mojego łóżka. Chwyciłam go za rękę.
- Nie. Wszystko sobie wyjaśniliśmy. Teraz poszedł porozmawiać z Ginny.
- Tak, widziałem jak razem szli na błonia. Cieszę się. Teraz nikt już nie ucierpi- oboje się zaśmialiśmy.
- Smoku...- nagle usłyszeliśmy cichy głos Blaisa.
- Diabeł, stary. No nareszcie się obudziłeś. Jak się czujesz?
- Dziwnie jakoś. To przez Pottera prawda? Tylko go dorwę.
- Spokojnie Blaise. Już wszystko dobrze. Wyjaśniłam wszystkie sprawy z Harrym i teraz będzie dobrze. Tylko nie mów nikomu, że to przez niego dobrze?
- Niechętnie, ale się zgadzam. Nie ma Ginny?
- Rozmawia teraz z Harrym- odpowiedział Draco.
- Ale mi jej nie odbije, prawda?
- Chyba nie- odpowiedziałam i wszyscy wybuchneliśmy śmiechem.
- A co wam tak wesoło?- usłyszeliśmy za sobą głos pani Pomfrey- Och no proszę. Pan Zabini się obudził. Jak się pan czuje?
- Coraz lepiej.
- Proszę to wypić- powiedziała i podała mu eliksir. Wypił.
- Fuuj. Niedobre to.
- Jak chce pan stąd wyjść, to proszę to pić. Panno Granger myślę, że czuje się pani na tyle dobrze, żeby jutro wyjść.
- Oczywiście. Czyli jutro mogę wyjść?
- Tak.
- A ja? - zapytał Diabeł.
- Przed balem pan na pewno wyjdzie. A teraz proszę odpoczywać- odparła i wyszła.
- Skarbie, jak dobrze, że już jutro wychodzisz- powiedział Draco i pocałował mnie czule.
- Nareszcie. Nudno tu- odpowiedziałam. Po chwili do sali weszła Ginny.
- Cześć wam. Blaise skarbie nareszcie się obudziłeś.
- Ginny! Nic ci nie jest? Potter nic ci nie zrobił?- zapytał zatroskany Diabeł.
- Wszystko w porządku. Wyjaśniliśmy sobie wszystko. Jest dobrze.
- Tak się cieszę. Wiesz, że jutro już wychodzę?
- Cudownie. A ty kotku kiedy wychodzisz?
- Za kilka dni. Ale na pewno przed balem. W końcu nic mi nie jest.
- Ta jasne- odezwał się Draco.
- Co robimy? Bo nudzi mi się- zapytałam.
- Jak dla mnie możesz mi odrobić zadanie na wróżbiarstwo- odpowiedział Draco.
- Aż tak to mi się nie nudzi. Sam zrób- pokazałam mu język.
- Pff. Nie to nie. Która godzina?
- Dochodzi 18- odpowiedziała Ginny- Idziemy na kolacje?
- Tak. Do zobaczenia - powiedział Draco i już ich nie było.

***
Nadszedł dzień balu. Wyszłam ze skrzydła, a dwa dni później wyszedł Blaise. Musiałam nadrobić nieobecności. Choć i tak wszystko umiałam z tego co robili.


Siedziałam razem z Ginny na śniadaniu. W całej sali panowało wielkie zamieszanie. Wszyscy byli podekscytowani balem. Już nie mogłam tego słuchać.
- Ginny. Chodźmy już.
- Nie zjadłam jeszcze. Jak chcesz to idź.
- Ok. Pójdę do biblioteki. Do zobaczenia- powiedziałam i odeszłam. W bibliotece nie było nikogo oprócz pani Pince. Usiadłam na moim ulubionym miejscu i zaczęłam czytać pierwszą lepszą książkę. Zaciekawiła mnie.
- Wiedziałem, że cię tu znajdę- usłyszałam za sobę dobrze znany męski głos. Odwróciłam się.
- O cześć skarbie. Jestem aż taka przewidywalna?
- Tak. Co tak szybko uciekłaś ze śniadania?
- Miałam dość tego entuzjazmowania się balem.
- Rozumiem. No ale cóż poradzić. Przejdziemy się na błonie?
- Zimno jest.
- Nie przesadzaj. Kutkę chyba masz .
- No mam.. ale...
- Nie ma żadnego ale. Chodź- powiedział i pociągnął mnie w stronę naszego dormitorium. Wzięłam z niego kutrkę i ruszyliśmy na błonia. Na zewnątrz było trochę chłodno. Wszędzie było biało. Usiedliśmy pod jednym z drzew. Wtuliłam się w Draco.
- Ja tam twoja sukienka?- zapytał po chwili.
- Ojej. Zapomniałam ci oddać za nią pieniądze.
- Skarbie, nie przesadzaj. To jest prezent. Choć go nie widziałem.
- Ale..ale..- nie zdążyłam nic powiedzieć, bo zamknął moje usta pocałunkiem. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy powiedziałam:
- Fajnie, że Ginny jest z Blaisem no nie?
- Fajnie, fajnie. Świetna z nich para. Oczywiście nie taka, jak my.
- No oczywiście. Draco, zimno mi, chodźmy już.
- Nawet 10 minut tu nie jesteśmy. Ale ok. Skoro tak bardzo ci zimno- wstał i podał mi rękę. Przyjęłam. Wtuleni w siebie poszliśmy do zamku. Od razu zrobiło mi się cieplej.
- To gdzie idziemy?- zapytałam
- Do mnie?
- Ok- odpowiedziałam, więc ruszyliśmy do jego dormitorium.

Minęły 4 godziny. Cały czas siedziałam z Draco rozmawiając z nim lub czytając książkę. Niestety, trzeba było iść na obiad.
- Draco, idziemy na obiad ?
- Jasne. Chodź- powiedział i wyszliśmy. Gdy byliśmy pod Wielką Salą dołączyli do nas Ginny
 i Blaise. Weszliśmy. Prawie wszyscy siedzieli już przy swoich stołach. My z Ginny poszłyśmy do naszego stołu, a chłopaki do swojego. 
- Herm idziemy się zaraz szykować. Mamy tylko 2 godziny.
- Tak tak oczywiście. Do mnie czy do ciebie?
- Do ciebie oczywiście. W końcu masz sama pokój.
- No tak. Ron z kim idziesz na bal?- zapytałam rudego.
- Z Lavender oczywiście. A ty z Malfoyem tak?
- Tak.
- A ty Ginny?
- Ja z Blaisem oczywiście. Harry jak tam związek z Luną?
- Świetnie nam się układa. A tobie z Zabinim?- odpowiedział Potter.
- Dobrze. Jestem naprawdę szczęśliwa. Hermiono idziemy, bo naprawdę się nie wyrobimy.
- No skoro musimy. Cześć chłopaki.
- Cześć- odpowiedzieli, a my poszłyśmy do mojego dormitorium. Najpierw zrobiłyśmy sobie fryzury. Ja miałam piękne, długie wyprostowane włosy, a Ginny pokręciła je w cudowne loki. Potem przyszedł czas na makijaż. Ruda zrobiła mi nie za mocny, ale również nie za słaby, a ja jej mocny. Następnie założyłyśmy nasze sukienki. Efekt końcowy- zajebiście wyglądałyśmy. Jak się okazało spędziłyśmy na przygotowaniach dwie godziny. Idealnie. Umówiłyśmy się z chłopakami przed Wielką Salą. Tak więc udałyśmy się tam. Wszyscy się na nas patrzyli. Nic dziwnego. W końcu wyglądałyśmy cudownie. Gdy stanęłyśmy na szczycie schodów prowadzących do WS, zobaczyłyśmy chłopaków. Patrzyli się na nas z niedowierzaniem.
- Wyglądacie... eee... Cudownie!- powiedział Draco.
- Wiemy- odpowiedziałyśmy równo.
- Wchodzimy?- zapytał Blaise. Chwyciłam Smoka i weszliśmy do sali. To samo zrobiła Ginny z Blaisem.
- Zatańczymy?- zapytał Draco.
- Pewnie- odpowiedziałam i poszliśmy tańczyć. Przetańczyliśmy chyba z pięć piosenek i poszliśmy się napić. Draco to świetny tancerz. Wypiłam dwie szklanki ognistej i poszłam zatańczyć z Blaisem. Zmęczona usiadłam na kolanach mojego chłopaka, który przed chwilą skończył tańczyć z Ginny.
- I jak się bawisz kochanie?- zapytał.
- Świetnie, a ty?
- Z tobą? Cudownie- odpowiedział. Po chwili tańczyłam z Harrym, a potem z Ronem. Na koniec znowu z Draco. Potem znowu coś wypiłam. Piłam tańczyłam i tak w kółko
- Chodźmy już. Jestem padnięta- powiedziałam do Draco i pociągnęłam go w stronę naszego dormitorium. Kiedy znaleźliśmy się już w jego pokoju, ściągnęłam sukienkę i poszłam spać. 

Nazajutrz obudziłam się z potwornym kacem. Spałam razem z Draco. Poszłam do łazienki się ogarnąć. Gdy wróciłam do pokoju Smok już nie spał.
- Jak się spało kotku?- zapytał.
- Cudownie. Tylko wiesz, kaca mam.
- Zaraz coś na poradzimy- powiedział po czym wstał, wyciągnął jakiś eliksir i podał mi go- Masz wypij. Od razu poczujesz się lepiej- wypiłam. I rzeczywiście wszystko przeszło. Nie miałam już kaca.
- Dzięki. Co to było?
- Eliksir na kaca. Widzę, że pomógł.
- I to bardzo. Która godzina?
- Dochodzi 2.
- Tak długo spaliśmy?!
- Widocznie. Ale mi to nie przeszkadza. Idziemy na obiad?
- Tak. Głodna jestem. Tylko się przebiorę ok?
- Ok. Ale dzisiaj jesz ze mną przy stole.
- No dobra- powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.



1 komentarz:

  1. No wreszcie się doczekałam :) Nie skazuj nas już na tak długie czekanie bo zabiję. A muszę powiedzieć , że na pirwszy rzut oka w twoim opowiadaniu jest całkowita sielanka , ale mam nadzieję ,że coś tam namieszasz i narobisz jakieś ciekawej akcji. Ale tak po za tą uwaga to cudnie piszesz. Czekam na następny rozdział który mam nadzieję dodasz szybko
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń