niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 12

Minął tydzień. Byłam bardzo szczęśliwa. Sylwestra spędziłam razem z Draco w jego dormitorium. Pisałam do Ginn, ale mi nie odpisała. Martwię się. No, ale dziś wszyscy już wracają do szkoły. To już dzisiaj wdrażamy z Draco nasz plan. Pewnie coś wymyślą, żebyśmy się pogodzili. Ale będą zaskoczeni. Przed chwilą wróciłam z obiadu. Ostatniego w tak małym gronie. Położyłam się i chciałam zacząć czytać książkę. Niestety moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Miona!- w drzwiach stanęła Ginny.
- Ginny!
- Przepraszam, że nie pisałam, ale nie miałam czasu. Wiesz jak to jest.
- Już dobrze. Jak ci minęły święta?
- Nawet dobrze. Tylko szkoda, że tak długo ni widziałam Blaisa i ciebie. A tobie? Pogodziłaś się z Malfoyem?
-  Byłam trochę chora. Niestety nie. Dobrze, że siedziałam cały czas w dormitorium, bo pewnie znowu mówiłby do mnie szlama.
- Tak mi przykro. Poczekaj zaraz przyjdę.
- No dobrze- opowiedziałam, a ona wyszła. Nagle do mojego okna zapukała sowa. Otworzyłam okno
i wzięłam od niej list. Zaczęłam czytac.

Ginny i Blaise coś kombinują. Szybciej niż się spodziewałem. Widać nie pogramy sobie długo. Kocham cię i do zobaczenia.
D.M

To dlatego tak szybko uciekła. No nieźle. A chciałam się sprawdzić, jako aktorka. Przy najmniej będę mogła spędza czas z Draco. Po 15 minutach wróciła Ginn.
- Miona, co ty na to, żebyśmy skoczyły po kolacji do Pokoju Życzeń. Jutro zaczyna się szkoła, więc chciałam trochę poszaleć. Co ty na to?
- Ok.
- To super. Tylko ubierz się, jakoś ładnie. Przyjdę po ciebie. A teraz wybacz, ale umówiłam się z Blaisem. Pogadamy później- powiedziała i znów zniknęła. Postanowiłam pójść do biblioteki. Po drodze na moje nie szczęście spotkałam Harrego i Rona. 
- Miona, jak miło cię widzieć. Jak ci minęły święta?
- Dobrze Harry, a tobie?
- Cudownie. Idziesz do biblioteki?
- Tak.
- Możemy pójść z tobą?
- Pewnie Harry. Możesz pójść ze mną.
- Rozumiem. To ja już pójdę do Lavender. Do zobaczenia później Harry. Pa szlamo!- odszedł. Łzy zaczęły napływac mi do oczu. 
- Miona. Nie wiem co mu odbiło. Tak mi przykro.
- Nic się nie stało. Idziemy?
- Tak- ruszyliśmy do w stronę biblioteki- Ojej. Zapomniałem, że umówiłem się z Luną. Nie będziesz się gniewac?
- Nie, no co ty. Idź. Do zobaczenia później- opowiedziałam, a on się oddalił. Nie miałam już ochoty iść do biblioteki, więc wróciłam do swojego dormitorium. Strasznie mi się nudziło i poszłam do Draco. Zapukałam.
- Proszę!
- Draco, mogę wejść ?
- Hermi. Ty? Zawsze! Ale, co jak wejdzie tutaj Blaise?
- Nie wejdzie. Chyba jest zajęty. 
- Ciekawe, co wymyślą. Chodź tu do mnie- przyciągnął mnie do siebie i pocałował. 
- Kiedy macie trening?
- Jutro. Przyjdziesz prawda?
- Wieeeeesz... Ja nie za bard...
- Przyjdziesz, przyjdziesz. Ty też masz iść do Pokoju Życzeń po kolacji?
- Tak. Przynajmniej razem spędzimy miło czas. Spotkałam dzisiaj Harrego i Rona.
- Nic ci nie zrobiła ta ruda wiewióra?

- Nie, ale... On... Nazwał mnie szlamą- łzy popłynęły mi po policzkach.
- Nie płacz. Ten głupi Weasley mnie popamięta.
- Draco, nie. Proszę cię, nie rób tego.
- Ale, to nie może ujść mu na sucho- zamknęłam mu usta pocałunkiem. 
- Już nic nie mów. Która jest godzina?
- Dochodzi 18:30. Idziemy na kolację? Oczywiście osobno.
- Dobra. To idę do siebie. I za 5 minut wyjdę. A ty idź teraz. Do zobaczenia za chwilę- powiedziałam
i poszłam do siebie. Tak jak powiedziałam, odczekałam i poszłam na kolację. Niestety musiałam usiąść przy stole Gryfonów, przy którym siedział już Harry z Ronem. Usiadłam koło Harrego i zaczęłam jeść. Po chwili dołączyła do mnie Ginny.
- Hermi, za Ile mam po ciebie przyjść? 
- Za pół godziny ok?
- Ok. 
- To ja idę się ubierać- odparłam i wstałam od stołu. Wyszłam z Wielkiej Sali i poszłam się szykować. Wzięłam gorącą i odprężającą kąpiel i zaczęłam wybierać strój. Postanowiłam, że ubiorę to, w czym byłam u rodziców Draco. Włosy spięłam w kokach, ale zostawiłam kilka kosmyków. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Po chwili drzwi się otworzyły i do środka weszła ruda.
- Wow. Herm wyglądasz przepięknie. Idziemy?
- Jasne- opowiedziałam i poszłyśmy do Pokoju Życzeń. Weszłyśmy do środka. Zobaczyła pięknie przystrojony pokój. Na środku stał stolik wypełniony różnymi smakołykami. Cała podłoga była w płatkach róż i w świecach. Na podłodze siedział Blaise i Draco. Wstali, gdy nas zobaczyli.
- Słuchajcie wy musicie się pogodzić! Nie wyjdziecie stąd dopóki się nie pogodzicie! Zrozumieliście?- kiedy Diabeł to mówił, wybuchnęłam śmiechem. Dołączył się do mnie Smok.
- Co was tak bawi?- zapytała Ginny.
- No bo widzisz rudzielcu. My z Mioną już dawno się pogodziliśmy. Chcieliśmy zrobić wam taki kawał. No, ale jak widać nie próżnowaliście. A my chcieliśmy chociaż przez tydzień was pomęczyć- powiedział
i podszedł do mnie. Przytuliłam go.
- No wiecie co?! My się tak napracowaliśmy, a wy nam mówicie, że wy się już pogodziliście?! Nie ujdzie wam to na sucho.
- Oj Diabełku, Diabełku. Już się nie gniewaj. Ale skoro tak się napracowaliście, to nie można tego zmarnować. 
- Dobra. To siadajcie- wszyscy razem usiedliśmy przy stoliku.
- To kiedy się pogodziliście?- zapytała Ginn
- W drugi dzień świąt. 
- Szybko. Myślałem Smoku, że twoje ego nie pozwoli ci przeprosić Miony.
- Jak się kogoś kocha, to nie da się bez niego żyć.
- Pięknie powiedziane. Ale nie rozumiem, jak wam się nie nudziło?
- Jakoś zleciało. Byliśmy też u rodziców Draco.
- Byłaś u przyszłych teściów? Nie zrobili ci nic?
- Blaise, moi rodzice nie są tacy straszni.
- Ale są śmierciożercami. I to bardzo szanowanymi. Rozumiem twoją matkę, ale ojciec?!
- Sam też się dziwie. Ale to dobrze. Blaise może ty coś wiesz o sam wiesz kim, bo ostatnio mało o nim słychać.
- Wiesz, że ja też nic nie wiem. Dziwne to. Dobra nie mówmy o tym. Dziewczyny przyjdziecie na nasz trening?
- Ja na pewno pójdę. A jak nie to Draco zaciągnie mnie tam siłą.
- A żebyś wiedziała. A ty Ginn?
- Chętnie bym poszła, ale nie wiem czy powinnam. W końcu na boisku jesteśmy rywalami.
- Hmm, no tak. Jeszcze zdradzisz naszą taktykę.
- No, aż tak to może nie. Ale lepiej nie ryzykować.
- Czyli Hermi idziesz sama. Jak dobrze pójdzie, to nasz kochany Smoczek przeleci się z tobą na miotle.
- I koniec niespodzianki.
- O nie, nie, nie. Ja nie latam!
- Ze mną nie polecisz.
- Nie. I nie rozmawiajmy o tym, bo naślę na was Mopsa.
- Na własnego chłopaka?
- I na przyjaciela?
- Tak, na was. Ginn, co tam słychac u twojej mamy?
- Wszystko w porządku. Właśnie, masz pozdrowienia od niej.
- Dziękuję. Następnym razem również ode mnie ją pozdrów.
- A jaki kiedy dostanę pozdrowienia od twojej mamy?
- Oj kotku, nie wiem czy to prędko nastąpi.
- To ten głupi Weasley jeszcze jej nie wypaplał?
- Widocznie nie. Proszę was, nie mówmy o moim głupim bracie. Słyszeliście, że on chodzi teraz z Lavender Brown?
- No nieźle, nieźle. Znalazł sobie laskę podobną do niego. No dobra laską to ona nie jest- powiedział Blaise
i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Wiecie co? Jest już późno. Może pójdziemy już do naszych dormitoriów?
- Też tak myślę. Diabełku, śpię dzisiaj u ciebie- odparła Ginn i wszyscy razem opuściliśmy Pokój Życzeń.
- Dobranoc- co dziwne, cała nasza czwórka powiedziała to równocześnie. Poszliśmy z Draco w naszą stonę.
- To co, u kogo dzisiaj śpimy?
- U mnie.
- No dobrze, dobrze- powiedział. Trzymając się za ręce, poszliśmy do mojego dormitorium. Jednak przy drzwiach czekał na nas... Lucjusz Malfoy.
- Ojcze, co ty tutaj robisz?
- Dostałem rozkaz od Czarnego Pana, przyprowadzić was do niego.
- Jak to nas?- zapytałam zdziwiona.
- No ciebie panno Granger i mojego syna. A teraz chodźcie szybko.
- Ale ojcze...
- Nie ma żadnego ale. Czarny Pan chce was widzieć i tylko to się liczy- odpowiedział i ruszyliśmy na skraj Zakazanego Lasu. Teleportowaliśmy się do jakiego zamczyska. Pewnie to jest siedziba Voldemorta.
- Miona, nie denerwuj się. Wszystko będzie dobrze. Ochronię cię, jak będzie trzeba.
- Draco... Kocham cię.
- Ja ciebie też. Chodź- weszliśmy do środka. Ojciec Draco zaprowadził nas do wielkiego salonu, w którym byli już śmierciożercy z Voldemortem na czele.
- Och witajcie moi drodzy. Pewnie zastanawiacie się po co was tu wezwałem. Otóż Draco, słyszałem od twojego ojca, że nie jesteś jeszcze gotowy wejść w nasze szeregi. Może wydawać się, to dziwne, ale rozumiem. Wstąpisz kiedy będziesz gotowy. Panno Granger nie chciałaby się pani do nas dołączyć? Oczywiście w swoim czasie, tak jak Draco.
- Ja... No bo...
- Rozumiem, rozumiem. Co powiedzą przyjaciele. Przemyśl to jeszcze. Byłabyś świetna w roli śmierciożercy. A teraz przejdźmy do oficjalnej części. Przyprowadźcie tutaj pannę Parkinson- do środka weszła Mopsica.
- Cześć stary. Coś mnie ominęło? Hermiona, co ty tutaj robisz?
-  Widzę, że ciebie też wezwali. A teraz siedź cicho. Co ta Parkinson wyrabia?
- Panno Parkinson, czy chcesz dołączyć do naszych szeregów i być mi posłuszna? 
- Tak, panie- odpowiedziała, po czym sami wiecie kto, wypalił jej mroczny znak.
- Witamy w naszych szeregach panno Parkinson. A teraz możecie odejść. Z wyjątkiem panny Granger. Panie Malfoy pan też może zostać.
- O co chodzi?
- Proszę pozdrów ode mnie Pottera. I powiedz mu, że wkrótce się spotkamy. Do zobaczenia moi przyszli śmierciożercy- odeszliśmy. Zdążyliśmy jeszcze usłyszeć słowa Czarnego Pana skierowane do Bellatrix:
- Jeszcze będę miał z nich pożytek. Pomogą mi zdobyć władzę- teleportowaliśmy się do zamku. 
- No i po wszystkim.
- Co to w ogóle było? 
- Ja nie wiem. Parkinson zgupiała. Jaki Czarny Pan był wyrozumiały. I te jego ostatnie słowa.
- No i co ja mam robić? Od zawsze byłam w Zakonie. A teraz mam zostać śmierciożercą ?
- Na razie niech zostanie, tak jak jest. Po ostatecznej bitwie zdecydujemy ok?
- Dobrze.
- Tylko musisz mi coś obiecać.
- Co takiego?
- Nie będziesz walczyć.
- Dlaczego? Ja muszę... Ale znowu... 
- Proszę. Ja będę z tobą. Nie mogę pozwolić, żeby coś ci się stało.
- No dobrze. Ale zostajesz ze mną.
- Oczywiście. A teraz chodź szybciej, bo jestem bardzo zmęczony, a jutro trening.

Siedziała na trybunach, czytając książkę, kiedy usiadła koło mnie Parkinson.
- Świetni są. Mam nadzieję, że wygrają najbliższy mecz. Hermiono, chciałam zakopać topór wojenny.
- Nie ma sprawy Par... Znaczy Pansy.
- Przepraszam, że nazywałam cię szlamą i w ogóle. Kiedy zaczęłaś chodzić z Draco, moje serce rozpadło się na milion kawałków. Ale się pozbierałam i teraz cię przepraszam. Cieszę się jego szczęściem.
- Miło to słyszeć. Rozumiem, że jest ktoś kto ci pomógł pozbierać to twoje serce?
- Tak. Ale nie chcę zapeszać- nagle koło nas wylądował Draco z Blaisem.
- Parkinson czegoś tu chciała?
- Spokojnie Draco. Pansy przyszła zakopać topór wojenny. 
- Aha. To dobrze. Parkinson już się we mnie odkochałaś?
- Tak. Ale mam nadzieję, że będziemy dalej przyjaciółmi.
- Oczywiście. To co Herm? Lecimy?
- Draco, nie proszę!
- No proszę. Nasz kochany Smoczek nikomu nie pozwala dotykać swojej miotły. Widocznie bardzo cię kocha. Ja lecę. Do zobaczenia później- powiedziała i odeszła.
- Kto by pomyślał. Mops i wielkie zmiany. Miona chodź. Proszę! Zrób to dla mnie.
- No, ale ja się boję.
- Nie bój się. Ze mną nic ci nie grozi. Chodź.
- Miona, bo Smok będzie zawiedziony.
- No już dobra- powiedziałam i usiadłam obok Draco. Wznieśliśmy się w powietrze. Oczy miałam cały czas zamknięte.
- Otwórz oczy- otwarłam. Widok był przepiękny. Zamarznięte jezioro, wszystko  pokryte śniegiem. Wszystko białe. 
- Ale tu ładnie.
- No. Uwielbiam tak sobie latać i podziwiać widoki.
- Dobra dość tego. Lądujmy- powiedziałam i po chwili znów stałam na ziemi. 
- I jak było Miona?
- Cudownie. Uwielbiam latanie. Naprawdę.
- To się cieszymy. 
- My idziemy się przebrać. Za 5 minut jesteśmy z powrotem- odparł Blaise i już ich nie było. Powróciłam do czytania książki. Niestety, jak zwykle nie było mi to dane, bo zaraz koło mnie usiadł Harry.
- O cześć Harry.
- Cześć Miona. Przyszłaś na ich trening?
- Tak. Harry, Voldemort się zbliża.
- Skąd to wiesz?
- No, bo wynikła taka sprawa i wezwał mnie i Draco. I powiedział, że mam cię pozdrowić i powiedzieć, że niedługo się zobaczycie.
- Czyli, to już niedługo. Trzeba zniszczyć wszystkie horkruksy.
- A ile jeszcze zostało?
- Wąż Nagini i coś co należało do Roveny Ravenclaw. Luna mi pomoże. 
-To dobrze. Harry, nie obrazisz się, że nie będę walczyć? Bardzo bym chciała, ale obiecałam Draco.
- Oczywiście. Nawet tak będzie lepiej. 
- Dzięki. Co tam u Rona? Słyszałam, że chodzi z Lavender.
- Wszystko w porządku. Tak. Mam nadzieję, że nie strzeli mu już nic głupiego do głowy.
- No. Dobrze by było- oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Potter, powiedz rudemu, że jeszcze jedna głupia akcja i załatwimy go tak, że własna matka go nie pozna.
- Spokojnie Draco.
- To może ja już pójdę. Do zobaczenia Herm.
- Do zobaczenia. 
- Diabeł poszedł do rudej, więc zostaliśmy sami.
- Hmm, to co robimy?
- Spacer?
- Może być- opowiedziałam i poszliśmy na błonie. Usiedliśmy pod jednym z drzew.
- Zauważyłeś, że wszyscy są ostatnio tacy jacyś mili?
- No. Taka Parkinson, albo Czarny Pan.
- Coś to dziwne jest.
- Może nasza miłość zmienia świat?
- Hmm, ciekawa teoria.
- Może prawdziwa. Patrz, czy to nie Lavender Brown z Goylem?
- Rzeczywiście. Czy oni się... całują?
- No nieźle. Weasley będzie zrozpaczony, jak się o tym dowie.
- Chyba nie chcesz mu o tym powiedzieć? 
- No, a dlaczego nie?
- Nie możemy niszczyć tego związku. Może to jakaś pomyłka.
- Nie wydaje mi się, ale dobrze. Najpierw porozmawiam z Goylem. Coś dawno ich nie wykorzystywałem. Muszę zacząć.
- Oj Draco, Draco.
- No co? Powiedziałaś Potterowi, co mówił Czarny Pan?
- Tak.
- I jak zareagował ?
- Normalnie. 
- Ach ten Grzmoter. 
- Kiedy macie mecz ?
- Za 2 tygodnie. Z Puchonami. Rozwalimy ich.
- Na pewno.
- Wyobrażasz to sobie. To już ostatni rok w Hogwarcie.
- Będzie mi tego wszystkiego brakowało.
- Mi też. Nigdy cię o to nie pytałem. Kim chciałabyś być po skończeniu Hogwartu.
- Chyba zostanę magomedykiem. A ty?
- Ja może będę pracował w Ministerstwie. 
- Co będzie z nami, kiedy skończymy naukę?
- Jak to co? Zamieszkamy razem, pobierzemy się i będziemy mieć, tyle dzieci, ile będziemy chcieli.
- Świetnie. Mi wystarczy dwójka.
- Mi też. Wracamy już? Bo chcę już pogadać z Goylem.
- Jasne, chodź.
 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że się podoba. Wszyscy mili i w ogóle. Choć nie wszyscy do końca szczerzy. xd Komentujcie.

7 komentarzy:

  1. Hehe , Draco optymista : "Jak to co? Zamieszkamy razem, pobierzemy się i będziemy mieć, tyle dzieci, ile będziemy chcieli " - MOCNE xD
    Nie , no ale super ,że już dzisiaj dodałaś rozdział. Nieumiem się doczekać kolejnego. A i kiedy dodacie rozdział na http://fromhatetoloveonestep.blogspot.com/ ??

    Pozdrawiam i zapraszem do mnie kochana
    http://hermionalovedraco.blogspot.com/
    http://do-not-forget-aboutme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz pisze Magda, ale tyle ma tych blogów, że chyba nie wyrabia. Postaram się ją zmobilizować. Cieszę się, że dodałaś nowy rozdział zaraz przeczytam ♥

      Usuń
  2. no nie wyrabiam ;P kurde za dużo tego ale dobrze że jeden zawiesiłam ;P Ej boski ale daj wątek z Ginny i Diabłem :D dla mnie :D ha dobrze napisałam Ginny :D spadam pisać o Ziall'u ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie Harry Potter to już przeżytek. Ale jak kto woli

    OdpowiedzUsuń