sobota, 23 marca 2013

Rozdział 14

Rozdział pisany z perspektywy Ginny dla Magdy. ♥

- Trochę to było chamskie.
- Nie przesadzaj. Śmieszne. Ten frajer na to zasłużył.
- Ten frajer to mój brat Blaise.
- Ta.. Gł..
- Skończ już. Chyba pójdę z nim pogadać.
- To idź. Tylko nie przychodź później do mnie i nie mów mi, co złego o tobie powiedział- nie opowiedziałam mu tylko wyszłam z jego dormitorium. Szybko przeszłam przez pokój wspólny Ślizgonów
i  skierowałam się w stronę pokoju wspólnego Gryfonów. Kiedy byłam już na siódmym piętrze usłyszałam głos Harrego i Rona. Schowałam się za filarem i podsłuchałam ich rozmowę.
- Prze nich cała szkoła się ze mnie śmieje!
- Oj nie przesadzaj.
- Z ciebie się nie śmieją! Co ja im takiego zrobiłem, a zwłaszcza temu czarnemu pajacowi!
- Pomyślmy... O mało nie doprowadziłeś do rozpadu związku Miony i Malfoya. A Zabini jest ich przyjacielem, więc to chyba jasne, że jak ktoś zalazł im za skórę, to jemu też.
- Ale... To przez nich rozstałem się z Lav, więc powinni mi już dac spokój.
- No, ale to banda Malfoya !
- I jeszcze ta moja głupia siostra chodzi z tym frajerem. Tylko wstyd przynosi naszej rodzinie- nie wytrzymałam. Wyszłam zza filaru i wrzasnęłam:
- JAK MOŻESZ! A JA CIĘ CHCIAŁAM ZA NIEGO PRZEPROSIĆ. NIE CHCĘ CIĘ ZNAC!
- Ginny, spokojnie.
- JAK MAM BYC SPOKOJNA, JAK MÓJ BRAT MI MÓWI, ŻE PRZYNOSZĘ WSTYD!
- Bo taka jest prawda!- podeszłam do niego i z całej siły uderzyłam go w twarz. Uciekłam  stamtąd. Nie wiedziałam, gdzie iść. Do Hemi raczej nie pójdę, bo jeszcze byłby tam Draco i jeszcze bardziej by się to wszystko skomplikowało. Do Blaisa też nie, bo by powiedział " a nie mówiłem". Dobra trudno. Muszę się komuś wygadać. Poszłam do lochów. Wypowiedziałam hasło, które wcześniej podał mi Diabeł i weszłam do środka. W pokoju wspólnym nie było wielu osób. Podeszłam do drzwi prowadzących do jego dormitorium i po prostu tam weszłam. Leżał on na łóżku i czytał jakąś książkę. On i czytanie. No, ale dobra.
- A nie mówiłem- powiedział, nie odrywając wzroku znad książki.
- No dobra.
- Co powiedział?
- Że przynoszę wstyd rodzinie, i że jestem głupia i chodzę z frajerem.
- Nie jestem frajerem, a ty nie jesteś głupia i nie przynosisz wstydu. Niech on spojrzy na siebie. Mam coś z tym zrobić?
- Nie. Już i tak to wszystko jest idiotyczne.
- Oj no dobra. Chodź tu- odłożył książkę, a ja położyłam się koło niego i przytuliłam się do niego.
- Co ty tam czytasz?
- A nic takiego.
- No pokaż.
- Nie, nie, nie.
- Ale dlaczego?
- Bo nie. I koniec.
- Ale kochanie, co takiego jest w tej książce, że nie mogę jej nawet zobaczyć?
- Oj kochanie, a dlaczego jesteś taka ciekawska?
- Tak już mam.
- To masz problem. A teraz chodź spac.

- Cześć Miona.
- O hey Ginn. No co tak długo? Już się z Draco martwiliśmy, że coś wam się stało.
- Kto się martwił, ten się martwił. Nie zaszkodził by mi jeden dzień, bez mojego głupkowatego przyjaciela. A nawet wyszłoby mi to na dobre.
- Oj Smoku, Smoku. Nie masz na co liczyć. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.
- Szkoda.
- Wielka. A gdzie twój ukochany braciszek, słonko?
- Diabełku, przecież wiesz, że mój głupi brat mnie nie obchodzi. I nie denerwuj mnie bardziej- zaczęłam jeść.
- No już dobrze, dobrze. Tylko się nie złość.
- Za późno.
- Ginn, czy coś się stało?
- Nie Herm. Wszystko ok- straciłam jakoś apetyt. Odeszłam od stołu. Usłyszałam jedynie:
- Hey, a ty dokąd- wyszłam z Wielkiej Sali i skierowałam się do mojego dormitorium. Wszyscy byli na śniadaniu, więc nie spotkałam prawie nikogo. Weszłam do środka i rzuciłam się na łóżku. Nie wiem dlaczego tak szybko stamtąd wyszłam. Chyba to przez tego mojego głupiego brata. Jaki on jest okropny. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. No ludzie, czy nie można miec choc chwili prywatności? Wstałam
i otworzyłam drzwi. Stała tam Miona.
- Co tak szybko uciekłaś?
- Nie miałam ochoty nic jeśc.
- Czy coś się stało? Wiesz przecież, że możesz powiedziec. Czy to przez Rona?
- Tak. Powiedział, że przynoszę wstyd rodzinie.
- Nie słuchaj go. Teraz jest mu ciężko, ale mu przejdzie. 
- Z pewnością. 
- Już się tym nie przejmuj. Od jutra zajęcia. Co masz pierwsze?
- Transmutacje. A ty Eliksiry?
- Tak. Kiedy masz trening?
- Wiesz, chyba zrezygnuję.
- Czemu? Przecież kochasz Quidditcha.
- No tak, ale tak będzie lepiej. Będę mogła chodzic na treningi Ślizgonów, nie będę musiała się użerać z tym moim głupim bratem.
- Nie rób tego.
- Muszę... I chcę.
- Na pewno?
- Tak.
- Jak chcesz. Żebyś tylko potem tego nie żałowała.
- Nie będę. Pójdziesz ze mną do Harrego?
- Pewnie. Teraz?
- Im szybciej tym lepiej. Chodź- pociągnęłam ją za sobą i szybko zbiegłyśmy po schodach. Na szczęście Harry siedział przy kominku i rozmawiał z Ronem. Właśnie z Ronem.
- Harry mam sprawę.
- O co chodzi Ginny?
- Nie chcę już należeć do drużyny.
- Co? Dlaczego? 
- Tak będzie lepiej. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
- Nie skąd. Ale przykro mi, że tracę jedną z najlepszych zawodniczek. Będzie nam ciebie brakować. Ale mam nadzieję, że będziesz NAM kibicować.
- Oczywiście. Kiedy będziecie grali z Puchonami lub Krukonami- pokazałam mu język.
- Dobre i to.
- No tak lepiej kibicować podstępnym żmiją, niż swoim kolegom z domu.
- Ginn chodźmy już.
- Nie! Niech powie co ma do powiedzenia.
- A żebyś wiedziała, że powiem. 
- Ron daj spokój.
- Harry nie wtrącaj się!
- Właśnie nie wtrącajcie się oby dwoje- byłam zła. 
- Idziemy!- nie zdążyłam zareagować, a Miona pociągnęła mnie do drzwi.
- Jeszcze się policzymy, bracie!
- Czekam!- opowiedział, ale nas już nie było.
- Pamiętaj! Nie daj mu się sprowokować. 
- Łatwo ci mówic. Aż się boje, co będzie kiedy będę musiała wróci do domu.
- Żyj teraźniejszością, a nie przyszłością, albo przeszłością. Masz mnie, Blaisa i Draco. My ci zawsze pomożemy.
- Dzięki Herm. Idziemy do chłopaków?
- Jasne. Chodźmy- skierowałyśmy się do dormitorium Draco. Weszłyśmy nie pukając. Chłopaki siedzieli  
i popijali Ognistą.
- Daj się napic- powiedziałam siadając mojemu chłopakowi na kolanach. Miona też usiadła na kolanach swojego chłopaka.
- Znowu rudzielec?
- To też. Odeszłam z drużyny.
- Co? Czemu?
- Będę mogła przychodzić na twój trening i pomoże mi to w unikaniu Rona.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł?
- Tak.
- Jak uważasz. To na następnym treningu będziesz i przelecisz się ze mną na miotle.
- Pewnie. Uwielbiam latac.
- O to tak jak Miona- powiedział Draco. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, oprócz niej oczywiście- No już kochanie nie gniewaj się.
- Dobra Diabełku idziemy ?
- No oczywiście. Do zobaczenia później zakochańce- wyszliśmy z dormitorium Malfoya.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i koniec rozdziału z perspektywy Ginny. Wiem, że krótki, ale wolę pisać z perspektywy Miony. Zamierzam napisać kolejnego bloga, tym razem o dorosłym życiu Draco i Hemiony. 

3 komentarze:

  1. ej super ale szkoda ze taki krótki chce więcej z Ginny! <3 i dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proooooszę xd Wolę pisac z perspektywy Miony. xd

      Usuń
  2. Szkoda ,że taki krótki ale mam nadzieję ,ze nam to nadrobisz :P CZekam na kolejnyy

    OdpowiedzUsuń